Międzynarodowa Liga Instruktorów Dżutub nie daje wytchnienia, zasypując czuwający umysł prezesa niekończącą się lawiną bodźców i materiałem. Komentarz do większości internetowych dyskusji jest zbędny, wystarczy je sobie przeczytać.
Na głos. Ale. Nie każdy ma do dyspozycji koc azbestowy do zakrycia monitora (procedura: pokazuje i objaśniam; – koc azbestowy należy zmoczyć w wiadrze niklowanym z roztworem wody i octu ze studni, przykryć kocem odwrócony do ściany monitor i obserwować w słowiańskim przykucu) oraz przyłbicę spawalniczą odporną na łuk 150kV (używane powszechnie w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, na wydziale K-2, popularnej “kadłubowni). Dlatego też czuję się zobowiązany, i imię idei ochrony życia i zdrowia, naświetlić pewne z poruszanych ostatnio kwestii:
Nosić z nabojem w komorze czy nie? Oto jest pytanie, mimo tego że staropolski przekaz jasno mówi że: ….kto z sobą nosi ten się nie prosi.
Dyskusja wydaje się dotyczyć broni palnej, krótkiej, i chyba jest zawężona do pistoletów, z pominięciem szlachetnego rewolweru. Bo rewolwer nosi się z kurkiem na pustej komorze bębna. Ale nigdy nie wiem na której – czy ta komora bezpośrednio w linii lufy ma być pusta, czy ta po lewej jak bęben się kręci zgodnie z ruchem wskazówek zegara w prawo podczas ściągania spustu? Ale patrząc od lufy czy od tyłu? Czy każdy rewolwerowy bęben kręci się w tą samą stronę? Bo ten pierwszy strzał ma być suchy? Jak się ciągnie za spust to się bęben (inne określenie na kałdun – przypadek? Nie sądzę!) kręci. Czy to bardziej chodzi o to, że jak by się kurek zahaczył – tak jak na westernie Butch Cassidy and the Sundance Kid, to wtedy kurek spadnie na nabój w komorze i wystrzeli? Więc dlatego ta komora jest pusta? A może dwie są puste? Ale w którą stronę się kręci bęben?? To w sumie 3 muszą być puste. Komora w linii i ta w prawo i lewo od lufy. Dla pewności. 3/6 to nie jest źle, nikt nie potrzebuje więcej amunicji na dodatek rewolwer jest bardziej niezawodny od pistoletu. Rewolwer rodzi dla mnie zbyt wiele pytań i wątpliwości, więc chyba dyskusja została zawężona do pistoletów automatycznych, powtarzalnych.
W karabinkach natomiast widziałem jak się wkłada takie plastikowe żółte i czerwone flagi do komory. Sygnalizujące rozładowanie. Też nie wiem dlaczego, skoro strzelcy nie ufają sobie wzajemnie na tyle żeby rozładować broń, to jakim cudem jakieś inne mechaniczne urządzenie miało by wypełnić ten deficyt zaufania? Po co wykonywać skomplikowane ćwiczenia, w których kursanci machają do siebie bronią, jeżeli jedyny sposób żeby to zrobić bezpiecznie to włożenie żółtego plastiku do komory? Nie mogli zostać w domu? Być w pracy? Kolejne pytanie bez odpowiedzi.
Pierwszą rzeczą o jakiej się dowiadujemy z jutube to fakt istnienia “Conditions“. Plus liczba naturalna. Np. Conditon + N gdzie N jest liczbą naturalną w ciągu: Conditon 0 (ZERO), Condition 2, Condition 3 do Condition N+1. Już sam Leopold Kronecker stwierdził: “Liczby całkowite stworzył dobry Bóg. Reszta jest dziełem człowieka.” Podobnie tutaj – stany broni stworzyła fabryka i opisała je obszernie w załączonej do każdej jednostki broni instrukcji obsługi, natomiast dopiero instruktorzy Dżutube nadali im faktyczny sens prawdziwy. Najbardziej intrygująca jest “CONDITION ZERO” – (“Condition”, nie mylić z Conditioner, to angielskie słowo oznaczające “stan”, takie dopełnienie czasownika – samo słowo “stan” nam dużo nie mówi – musimy wiedzieć JAKI stan, np: “..dat nigga be totally fucked-up condition!” – klasyczne odwołanie do tabeli definicji jak w informatyce). Czy ZERO jest liczbą naturalną? To raczej kwestia umowy, nie przyjęto żadnej matematycznej globalnej definicji i jest to nadal temat sporów wśród finitystów. Jedno jest pewne – Instruktor ZERO maczał w tym swoje palce i jest Ojcem określenia kondycji ZERO. Prawdopodobnie jest to również nawiązanie do jego przekazu merytorycznego, chociaż tu bym polemizował – bo jak pomnożymy przez ZERO to mamy 1=100%, a jak pójdziemy na kurs Instruktora ZERO to jesteśmy na minusie, popełniliśmy regres, i zostawiamy za sobą liczby naturalne, pozytywne. Chociaż podobno pewne doznania brak tlenu potęguje.
W świecie Dżutub sens kolejnej komplikacji jest mniej istotny, najważniejsze jest użycie nowego angielskiego słowa i nadanie liczby – i znowu, konwencja: – czy 1 to więcej niż ZERO? Czy CONDITION 7 to mniej niż CONDITION 3? Co jest większym stanem 0 czy 5? Czy to jak DEFCON? Przy DEFCON 1 jest OK ale po DEFCON 5 walczymy z mutantami jak w Metro 33? Jak mamy dwie klamki, jedna w CONDITION 2 a druga w CONDITION 3 to czy razem jesteśmy w CONDITION 5? Za moich czasów (słusznie minionych), broń mogła być rozładowana, załadowana albo przeładowana. Jaki ja byłem głupi. Ciekawe jest to że broń załadowana pustym magazynkiem jest nadal załadowana. Załadowana magazynkiem zawierającym ZERO nabojów. (Czy naboi? Kartuszy?) I tutaj osobista anegdota i dygresja. Za młodego byłem jebany na strzelnicy (nie mylić z molestowaniem na terenie strzelnicy, to tez było ale musiałbym Wam pokazać na lalkach) za używanie określenia: “10-nabojowym magazynkiem, ładuj!” – jechali ze mną jak szmaciarz z koniem, gdyż poprawna komenda to: “30-nabojowym magazynkiem zawierającym 10 nabojów, ładuj!” Cóż, formacja gramatycznych faszystów w jakiej służyłem tak miała. Od tego czasu wiem i jestem zdrowy. Przygody prezesa z bronią – to następny felieton, jeszcze pomyślicie sobie że jutub oglądam i nie wiem o czym mówię! Ha! Nic bardziej mylnego, prezes miał więcej strzałów z karabinów niż Natalia Siwiec ciepłych obiadów.
Do meritum. Grono ludzi noszących broń w Polsce określiłem w ostatnim eseju – Funkcjonariusze – jacy by nie byli, są objęci regulaminem służby, jakiej by ona nie była, niezależnie od formacji. Z tego co widziałem na jutube, to Polska Policja Państwowa nosi broń załadowaną. Bez naboju w komorze nabojowej. Funkcjonariusze noszą broń tak jak im każe regulamin służby. Domyślam się że służby, które bardzo rzadko używają broni, noszą broń załadowaną, a służby, które raczej będą spóźnione w reakcji na atak przeciwnika, jak na przykład BOR, noszą broń przeładowaną. A super tajne jednostki (ściszony głos) trzyliterowe, w zależności od sytuacji. Mają więcej szkoleń, są w specnazie, robią co chcą. Jadąc na (ściszony głos) robotę, są przeładowani, widziałem na filmach – w Commando, Arnold te wszystkie swoje klamki przeładowywał. Szybciej można strzelić z broni przeładowanej. Jak dużo szybciej, i czy to ma jakiekolwiek znaczenie jest dzisiaj nieistotne. Teraz słuchajcie dzieciaki opowiem historie:
Broń może być ROZŁADOWANA – wyjmujemy magazynek, przesuwamy zamek do tyłu FIZYCZNIE sprawdzamy komorę nabojową, przechylamy do przodu bo może się coś przykleiło do tawotu na czole zamka, oddajemy strzał kontrolny w osi strzelnicy/kulochwytu/bezpiecznym kierunku i włączamy bezpiecznik jeżeli jest takowy i jeżeli zadziała w takim stanie. Bo na starym Minimi nie zadziała i będziecie napierdalać w ten bezpiecznik ale on się nie ruszy bo tam jest inaczej.
Czy wspominałem że byłem już jebany na strzelnicy? Magazynek – Zamek – Spust (lub cyngiel).
Broń może być ZAŁADOWANA – do ROZŁADOWANEJ broni wkładamy magazynek – sprawdzając czy jest pełny / pusty, bo to się może przydać podczas ataków NINJA (patrz niżej przykład z życia!)
…i na koniec. Uwaga:
Broń może być PRZEŁADOWANA – w ZAŁADOWANEJ broni przesuwamy zamek do tyłu i puszczając/przesuwając/przepychając/popychając/pompując (wymyślona właśnie przeze mnie zasada zasada 5P), wprowadzamy nabój do komory nabojowej, zabezpieczając broń, jeżeli jest takowy bezpiecznik i do kabury. W Minimi teraz zaskoczy bezpiecznik i w ten sposób wiemy że mamy przeładowany karabin maszynowy w rencach – zapisujcie, ja do grobu nie wezmę (wymyślona przez mnie teraz zasada odwrotnego bezpiecznika).
Jakie to jest skomplikowane.
Na placu boju zostali cywile. Cywile z bronią. Czyli 99,999% strzelcy sportowi i 0,001% osoby posiadające broń palną do ochrony osobistej. Strzelec sportowy to trochę mylące określenie, bo sport jest wymierny, a tutaj mowa o strzelectwie rekreacyjnym, ekwilibrystycznym, hobbystycznym, kolekcjonerskim i artystycznym. To nie jest olimpijski pistolet dowolny na 25m. (Myśliwi są w lesie i tam nie ma internetu, zresztą są za bardzo oddani okultystycznym rytuałom grania na trąbie nad stosem martwych zwierząt, żeby uczestniczyć w tej dyskusji.). Osoby posiadające broń palną do ochrony osobistej, budzą się rano i widzą końską głowę na poduszce obok, wychodząc z domu i mają rybę bez głowy przybitą gwoździami do drzwi, przekręcając kluczyk w stacyjce auta zalewa ich zimy pot, niosą w szelestce 14 milionów lewów do oddziału Sparekassen żeby wpłacić dzienny utarg z hurtowni tureckich dywanów, lub podając dokumenty do kontroli drogowej przez pomyłkę pokazują legitymacje SB policjantowi na służbie przez uchyloną szybę w mercedesie S600 W140 z welurową tapicerką na opcji i nazywają się Bień Major. Tych ludzi jest niewiele. Kto czuje się na tyle zagrożony w Polsce, że jest przeświadczony o tym że ktoś go zabije? Fizycznie zabije pałą, skatuje siekierą, zastrzeli ze strzelby, albo każe czytać komentarze na Onecie w jakiejś ciemnej piwnicy? Na szczęście WPA (to taka instytucja, która Wam ratuje życie nie wydając tych pozwoleń) bardzo sporadycznie wydaje takie pozwolenie, świadoma zagrożeń. Jesteśmy w stałym kontakcie.
Jeżeli już ktoś jest szczęśliwym posiadaczem takiego pozwolenia, to może nosić broń przeładowaną, załadowaną, lub rozładowaną – nie ma to żadnego znaczenia, bo ilość przypadków skutecznej obrony bronią palną przez taką osobę w Polsce wynosi zero. Jeszcze nikt nie zastrzelił napastnika z broni palnej, wydanej na podstawie pozwolenia z pobudek ochrony osobistej w Polsce. W Internetach był podany przykład że większe jest prawdopodobieństwo upadku Boeinga na głowę niż realnego zagrożenia skutkującego użyciem pistoletu, a jako że ten felieton ma już wątek matematyczny, zobaczmy jakie są na to szanse.
21 Grudnia 1988 lot Pan Am, eksplodował nad Lockerbie zabijając 243 pasażerów i członków załogi oraz 11 osób na ziemi. W 1988 ludność UK to 56 milionów osób. 56/11 = 5 090 000. Jedna osoba na 5 milionów została zabita spadającym samolotem. ZERO osób w 2015 zostało zastrzelonych przez cywilnych posiadaczy legalnie posiadanych pistoletów do obrony osobistej w Polsce. 1/5 000 000 jest liczbą nieskończenie większą od zero. (Mindfuck: nieskończoność pomnożona przez nieskończoność to dalej tylko jedna nieskończoność. To jest grube!)
Porozmawiajmy więc o 99,999% pozostałych dyskutantów. Strzelcy SPORTOWI, strzelający do tarcz wszelkiej maści na podstawie dźwięków akustycznych wydawanych przez duży podświetlany ciekłokrystaliczny zegarek na baterie RC123, ale, UWAGA! noszący ze sobą broń w celu ochrony osobistej, lub wizji takiego zdarzenia, które uzasadni użycie broni. Dzieje się to na podstawie pewnego zaburzenia psychicznego, które im podpowiada że zagrożenie przyjdzie z zewnątrz, kiedy największym statystycznie, zagrożeniem są oni sami na strzelnicy oraz otaczający ich koledzy. Podstawą do takiego zachowania jest interpretacja przepisów, lub ich brak, wskazująca że można nosić ze sobą broń sportową, nawet załadowaną, bo jesteśmy w drodze na strzelnice etc. Być może tak jest. Zakładajmy dobrą wolę i poruszanie się w ramach prawa, o nic innego nikogo bym nie posądzał.
Tutaj zaczynają się dziać cuda ekwilibrystyki przyczynowo-skutkowej. Pierwszym z nich jest logika że strzelec sportowy, przewożąc broń, nie może jej stracić, więc ma przy sobie pistolet żeby chronić stertę broni, którą ma w plecaku jadąc autobusem na strzelnicę. Jest to pewna logika, która nawet często służy wybrańcom posiadającym pozwolenia na broń do ochrony osobistej, jako realne uzasadnienie akceptowane przez WPA. Ilość przypadków zabrania sportowej broni w autobusie? Dalej zaczyna być ślisko. Strzelec sportowy z reguły ma inną klamkę do “ochrony“, np, bardzo popularny rewolwer Remington Double Derringer cal. 41 rimfire w kaburze na kostce, Baby Browning 6.35 X 16mm SR albo co zamożniejsi, CZ-75 Compact – noszona IWBC (…to taka kamuflowana kabura zaprojektowana do przestrzelenia tętnicy udowej – nie mylić z kaburą wyrostka robaczkowego zaprojektowanej do odstrzelenia męskich jąder, to są dwa różne trendy).
I teraz kwestia amunicji. Co strzelec sportowy ładuje do magazynka, przeznaczonego do (mrugniecie oka, ściszony głos) “ochrony”? Odpowiedź jest tylko jedna: semi-jacketed FBI Federal explosive tip caseless P+. Tylko i wyłącznie amunicja półpłaszczowa klasy dum-dum, bo przecież nie chce zabić nikogo postronnego jak już będzie strzelać. (Nadal tylko 9mm, bo koszta, ale do 10mm AUTO vs .40 vs. 357 Sig AUTO dorośniemy już niedługo. To kwestia najbliższych godzin). To jest logiczne, strzelanina w autobusie nr 13, nie chcemy zabić pani Grażyny wracającej z przeceny w Lidlu bo rzucili nowe laczki Kubota. W tle, te wszystkie zachowania są podparte argumentem że użycie broni palnej nastąpi w stanie wyższej konieczności – tak powinno być z definicji, w końcu jak sąsiad za głośno puści muzykę w bloku, nie idziemy tak od razu go zastrzelić – (najpierw wystarczy mu przybić rybę bez głowy do drzwi) – i wtedy jesteśmy ponad wszelkim prawem, i de facto żadne pozwolenie na broń nie jest już potrzebne.
Wytłumaczę stan wyższej konieczności na prostym eksperymencie logicznym:
Dostałem 500pln z programu 500 pln plus (precyzyjniej – Rząd okradł wszystkich produktywnych obywateli na 700 PLN mechanizmem przemocy, którego manifestacją są uzbrojeni milicjanci i dokonał transferu tej wartości na potrzeby mojej nieproduktywnej osoby w zamian za krzyżyk na kartce papieru raz na 4 lata i zadłużenie moich nienarodzonych dzieci) i właśnie w alkoholowym amoku katuje moje szóste dziecko bo Karyna znowu zaszła w ciąże w 15 roku życia. Przyjeżdża patrol Państwowej Policji Obywatelskiej i mówią mi że tak nie wolno. Przyjmuje to do wiadomości i siadam zdruzgotany swoim błędem wychowawczym na wersalce. WTEM! Przez okno na 4 piętrze mojego bloku PGR w Suchedniowie, wpada zamaskowany NINJA w masce! Policjant sięga po broń, krzycząc STÓJ! POLSKA POLICJA OBYWATELSKA! – przeładowuje klamkę w spirali eskalacji przemocy środków prymusu fizycznego, (to wszystko trwa ułamki sekund), wtedy NINJA odcina błyskawicznym zamachem miecza katana (ok, wakizashi, bądźmy realistami) rękę policjanta. Ja chwytam w przebłysku trzeźwości odciętą kończynę kurczowo zaciśniętą na P-64 – strzelam do NINDŻA (już po polsku), przypominając sobie szkolenie z Nagantem na zetce – zajętego już wtedy napierdalaniem z nunczako do drugiego policjanta. I go zabijam celnym, acz przypadkowym, pojedynczym strzałem w plecy.
Nie miałem pozwolenia na broń, byłem napierdolony do nieprzytomności (ok, 4 promile to nie pijany!), miałem 14 wyroków za paserkę ALE użyłem broni w stanie wyższej konieczności. Bo NINDŻA z mieczem. Dostałem medal od prezydenta Słupska. Wszystko jest OK. Nie wiemy co robił prezydent Słupska w Suchedniowie, ale może dał mi medal bo tam jest szkołą policji a jemu zależy na pozytywnym rozgłosie i moim głosie za 4 lata oraz głosem uzależnionych od państwa policjantów nie generujących żadnej wartości, padających ofiarami zamaskowanych NINJA w masce? Nie dowiemy się.
Niestety. W podobnej sytuacji, nasz sportowy strzelec idzie garować. Jeżeli użyje tej swoje super klamki w kaburze na kostce, z tą amunicją federal P++ hollow point Black Rhino, to każdy prawnik posiadający puls udowodni zamiar morderstwa. Dedykowana klamka, planowanie sytuacji użycia broni, zakup amunicji niepotrzebnej do realizacji celów sportowych. Brak planu zajęć na strzelnicy danego dnia. Pełna premedytacja. Zwykły prokurator udowodni morderstwo. Polskie orzecznictwo dokona reszty spustoszenia. To się nie różni od przewożenia pały bejsbolowej nabitej gwoździami w swoim BMW 520 w gazie, mimo że raz w miesiącu gramy w junior league w Pułtusku.
Jest jeden wyjątek – sytuacja, która może się zdarzyć i niestety, realnie się zdarza. Samobójstwo na strzelnicy. Mimo tych wszystkich pompek na jutub, ktoś się może odjebać na strzelnicy. Wchodzi delikwent z ulicy, wykupuje ośkę i instruktora i broń i amunicję, i wtedy postanawia się odpalić. Rzadka sytuacja, niemniej zdarzająca się, i jej częstotliwość jest nieskończenie większa od zera. Co należy zrobić?
Pokazuje i objaśniam: powoli, zachowując spokój, jeżeli zobaczymy osobę (99% biały mężczyzna 25-45lat), która właśnie wkłada sobie FN FAL do ust – należy płynnie, lecz powoli, pewnym dynamicznym ruchem sięgnąć po telefon komórkowy, przekręcić go na bok w kadr panorama żeby nie wyjść na lamusa, i w trybie super-slow motion zacząć nagrywać. Przy odrobinie szczęścia będziemy mieć materiał, który gwarantuje kilkanaście milionów wyświetleń na jutube, o znacznych korzyściach finansowych nie wspomnę.
Podsumowując, jeżeli ktoś dyskutuje na temat noszenia broni przeładowanej lub nie, powinien: chwycić się za uczciwą pracę, zostawić rozładowaną broń w sejfie, sejf zostawić na najbliższym komisariacie policji i nie wychodzić z domu, dopóki stany lękowe nie miną. Zacząć odróżniać, w asyście lekarza i komisji biegłych, świat rzeczywisty od urojonego, (niezbędne będą leki psychotropowe), i przestać nosić jakąkolwiek broń poza terenem strzelnicy. Do tego letnia herbata i trampki.
#OkiemPrezesa