fbpx
Promocja!

Misjonarze z Dywanowa. Trylogia

Pierwotna cena wynosiła: 119.70zł.Aktualna cena wynosi: 107.73zł.

The lowest price ( 8 grudnia 2024 ): 119.70

Autograf autora

Dedykacja autora

Opis

Pakiet trzech części “Misjonarzy z Dywanowa”.

Cześć I:
Misjonarze z Dywanowa. Polski Szwejk na misji w Iraku Część I. Pinky, czyli nowicjusz

Zapewne każdemu znane jest powiedzenie: “znaleźć się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie”. O trafności tego porzekadła mógł się przekonać szeregowy Piotr Leńczyk, który wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zostaje przez przypadek wysłany na misję stabilizacyjną do Iraku. Warto przy tym zaznaczyć, że Leńczyk ma rzadki dar ściągania na siebie kłopotów, z których wychodzi zawsze cało. Cechuje go też niezwykła zdolność do zadawania bezpośrednich, nierzadko niestosownych i nieco bezczelnych pytań nieodpowiednim osobom, od razu staje się więc istnym dopustem bożym dla swych dowódców. Można by rzec, że sam aż pcha się w ramiona jakieś katastrofy, jednakże młody szeregowy przy całej tej swojej niefrasobliwości jest jak kot: za każdym razem spada na cztery łapy. Stale głodnego, gapiowatego i trochę głupkowatego Leńczyka można z powodzeniem przyrównać do postaci filmowego Grzegorza Brzęczyszczykiewicza z „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” lub Forresta Gumpa z książki Winstona Grooma.

Część pierwsza “Misjonarzy z Dywanowa” przybliża zwykłemu czytelnikowi ten okryty nutką tajemnicy świat wojska. Władysław Zdanowicz zawarł w swej powieści garść informacji technicznych związanych ściśle z armią, lecz ich ilość jest tak wyważona, że nie przeszkadza ona w swobodnym odbiorze książki. Autor opowieść swą opiera na trzech typach bohaterów: pierwsi są bardzo lojalni i wierni regulaminom, drudzy nie stronią od nadużyć i przekrętów, a trzeci oscylującą gdzieś po środku. Tę ostatnią grupę reprezentuje właśnie Leńczyk, czy chociażby plutonowy Zalewski. Nie ukrywam, że Zdanowicz w „Misjonarzach…” stosuje język podwórkowy, z dużą ilością przekleństw, który gdzie indziej mógłby kaleczyć co wrażliwsze oko, jednakże zważywszy na tematykę książki oraz konieczność stosowania wojskowego slangu tutaj w najmniejszym stopniu mi nie przeszkadzał.

„Misjonarze z Dywanowa” to powieść dowcipna, pełna groteskowych, często absurdalnych sytuacji rodem z filmu Barei. Z książki dowiemy się między innymi, czym jest mistyczna i grasująca w armii amba, gdzie leży tytułowy Dywanów oraz czemu pomylenie roweru z popularną marką samochodu może mieć dalekosiężne skutki. Wprawdzie wydawać by się mogło, że powieść ta jest głównie rodzajem satyry na przywary polskiego wojska, gdzie butelka i słowo-wytrych na „k” otwiera wszystkie drzwi, jednakże ma ona drugie, ukryte dno. Jest to przede wszystkim historia młodych żołnierzy umieszczonych w obcej dla siebie rzeczywistości, w której zmuszeni są się odnaleźć. Częstokroć wielu z nich dopiero wkroczyło w wiek dorosły, lecz już spoczywa na nich ogromne brzemię. Cierpliwie i z pokorą zobowiązani są znosić rozłąkę z rodziną, trudy życia na obczyźnie oraz ciągły strach związany z niepewnością jutra. Stale towarzyszy im obawa przed niewidzialnym zagrożeniem, które może nadejść niespodziewanie z każdej strony.

Cześć II:
Misjonarze z Dywanowa. Polski Szwejk na misji w Iraku Część II. Jonasz

„Jonasza” czyta się zupełnie inaczej, niż tom pierwszy trylogii. Już nie są tak częste, nieposkromione wybuchy śmiechu, bo czytelnik doskonale pamięta posmak goryczy, jaki pojawił się wraz z przemyśleniami następnego dnia po zakończeniu pasjonującej lektury, wtedy, gdy pojawiła się myśl – to przecież nasza armia, nasza duma i nasza tradycyjna sława. Teraz, następna książka Zdanowicza powoduje refleksje natychmiastowe, kiedy kolejne opisane przez autora zdarzenia przywołują obrazy znane z przecieków medialnych. Przecieków, bo pełne informacje o faktycznym obrazie naszych sił zbrojnych nie pojawiają się nigdy. Nie zmienił (na szczęście) autor wojskowego języka narracji, zapewniającego dialogom i relacjom fascynującą autentyczność, a wartkością opisywanych wydarzeń dorównać może prawdziwym mistrzom gatunku. I nie ukrywam. Zaskoczył mnie Zdanowicz elementem, którego się nie spodziewałem. Gdzieś głęboko chyba w nim drzemie skrzętnie ukrywany romantyk. W zakończeniu z zaskakującą u niego łagodnością pokazał, że polski żołnierz potrafi w ujmujący, pełen prawdziwego szacunku podziwiać urodę damy w mundurze i hmm… potrafi zdobywać jej przychylność.
Taką właśnie przychylność zjednują sobie książki Władysława Zdanowicza, bo ich lekturę trudno nazwać czytaniem. A jak nazwać? „Misjonarzy” się… smakuje, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Czy przesadzam? Chyba nie.

Cześć III:
Misjonarze z Dywanowa Szeregowy Lenczyk na misji w Iraku Część III. Honkey

Tytułowi misjonarze to żołnierze służący w polskich misjach, a swojskie Dywanowo to oswojona przez rodaków językowo baza w Diwaniji. Już początek zadziwia, kiedy okazuje się, że najbardziej pieczołowicie układane plany może pokrzyżować przypadek. Bo tu, jak u Szwejka, wesoło jest, ale nie do końca. Szeregowy Piotr Leńczyk, główny bohater, wywołuje coś pomiędzy zachwytem a przerażeniem.
Trzecia część Lenczyka w moich oczach…
Jestem prawie na świeżo po lekturze i czuję się dziwnie usatysfakcjonowany. Bo niestety czasem (częściej nawet, niż czasem) zdarza się w trylogiach wszelkiego rodzaju, że część pierwsza, jako rozbiegówka, zachwyca nowym spojrzeniem, część druga, jako szczyt stanowi doskonałość sama w sobie, a część trzecia… to po prostu odcinanie kuponów od sukcesu poprzedniczek.
Tu, śmiem twierdzić, wystąpiło zjawisko odwrotne. Moim skromnym zdaniem część trzecia jest NAJLEPSZA ze wszystkich. I mam nadzieję, że Autor na tej trzeciej nie poprzestanie 😉
Przede wszystkim – jest akcja, i to na tyle sensacyjna, że mimo “grubości” dzieła – wciągająca. Nareszcie się coś dzieje “globalnie”, czyli wątek sensacyjno-akcyjny przewija się przez cały utwór. Po drugie – zdecydowanie najlepiej napisana – nie twierdzę, że poprzednie były napisane źle, ale tu już widać rękę mistrza, obycie z warsztatem, wyczucie delikatnej materii i surowych realiów. No i na koniec – postać głównego bohatera przechodzi metamorfozę; to już nie jest tylko “Szwejk” – to już jest “dobry wojak”. W jak najlepszym tego słowa znaczeniu.

Masz pytania?

Koszyk